W lipcu TikToka podbiło krótkie nagranie stada królików skaczących na trampolinie. Ponad 9 milionów wyświetleń i na pierwszy rzut oka nic podejrzanego – może poza niecodzienną aktywnością zwierząt. I na tym by się skończyło, gdyby nie inni użytkownicy i filmy z podpisami “nabrałem się na filmik AI”. Tak – owe urocze króliczki nie istnieją i nigdy nie skakały na trampolinie. Teraz jest to oczywiste, dzięki informującej o treściach AI etykiecie, której nie było, gdy film stał się viralem. Bez niej, film zdołał zmylić miliony ludzi i rozpoczął gorącą dyskusję w internecie. Wniosek jest jasny: weryfikacja konsumowanych treści jest ważniejsza niż kiedykolwiek, choć nigdy jeszcze nie była trudniejsza.
Real or AI? Czyli jak wygląda aktualnie weryfikacja treści
Jeszcze niedawno wprawne oko mogło bez problemu wyłapać sztucznie generowane treści – wystarczyło spojrzeć na drugi plan czy policzyć palce. Dziś, AI jest w stanie tworzyć nie tylko filmy w estetyce kinowej (np. w modelu VEO 3), ale nawet naśladować live footage - ujęcia z kamer monitoringu czy smartfona. Ten nowo osiągnięty realizm jest dla TikToka prawdziwą rewolucją. AI tworzy content wyglądający jak natywny, nagrany przez człowieka. Wzrok przestaje być naszą główną linią obrony, a wątpliwości co do autentyczności treści nachodzą nas coraz częściej.
W efekcie to, co kiedyś dało się rozgryźć samemu, dziś wymaga zbiorowej pracy. Pod viralowymi filmami wyrastają całe nitki komentarzy, gdzie użytkownicy zmieniają się w internetowych detektywów: analizują cienie, nagłe ruchy i prawa fizyki. Czasem nawet nie dochodzą do konsensusu. Tak rodzi się nowa forma fact-checkingu – rozproszona, społecznościowa i pełna sporów, które będą się tylko nasilać wraz z rozwojem technologii.
Przykładowe komentarze z filmu z królikami:



Co na to TikTok?
Od strony platformy - nowe narzędzia i zasady. TikTok analizuje wszystkie publikacje pod kątem metadanych Content Credentials, które pokazują, czy materiał jest AI-generated. Gdy takie wykryje, film dostaje automatyczną etykietę “Wygenerowano przy użyciu AI”. Twórcy mają też obowiązek samodzielnego oznaczania sztucznych treści pod groźbą ich usunięcia. Etykieta pomaga z dezinformacją i chaosem, choć czasem działa zbyt wolno (jak pokazała sytuacja z króliczkami). Mimo to, TikTok jest jedną z pierwszych platform, które starają się wzmacniać przejrzystość treści.
Od strony użytkowników - nowe rodzaje contentu. Poza oczywistymi filmikami AI, są też takie, które świadomie próbują mylić i testować twoją czujność. Można nawet posilić się o tezę, że pełnią funkcję niejako edukacyjną i uświadamiającą. Pokazują najnowsze możliwości AI, a po ich obejrzeniu, na pewno nie spojrzy się na kolejny filmik na feedzie tak samo.
Przyszłość short video w obiektywie AI
Weryfikowanie prawdziwości treści przestaje być sprawą wyłącznie technologiczną, a zaczyna mieć wymiar kolektywny, wręcz kulturowy. A gdzie nowe zjawiska i fenomeny, tam nowe trendy. Materiały “Real or AI” (zabawnie przypominające “Real or Cake” sprzed kilku lat) już tu są, a wraz z rozwojem technologicznym można się spodziewać, że będzie ich coraz więcej. Niezależnie od obaw związanych z AI, nie można zapomnieć, że dla Gen Z czy Alpha jest to także – a może przede wszystkim – rozrywka. “Nabieranie się” na fałszywe materiały może wkrótce stać się zwykłą częścią zabawy w internet – czegoś, co nieuniknione, a może być nawet zabawne.